Kategoria: Okupacja w Warszawie

„Philips”

Osobny dział „Braci Pakulskich” stanowiła pracownia radiowa „Philips”, którą kierował Adam Drzewoski – „Benon”, „Philips”. Do naszego wydziału dołączył wiosną 1943 roku z harcerskich Grup Szturmowych (GS), gdzie przeszedł przeszkolenie bojowe i praktykę w Małym Sabotażu. Studiował w Państwowej Szkole Elektrycznej drugiego stopnia i był na praktyce w fabryce Philipsa. Stąd kryptonim kierowanej przez niego pracowni i kradzione części do naszej produkcji. Utalentowany łącznościowiec zapalił się do roboty dla potrzeb wywiadu. Początkowo pracował sam, ale po kilku miesiącach rozbudował pracownię, do której weszli: Kazimierz Łumiński – „Kocio”, inżynier Kazimierz Hantz – „Kazio” i Marek Morawski – „Paweł”, odkomenderowany do „Philipsa” od „Braci Pakulskich” na kilka tygodni przed Powstaniem.

„Philipsowi” zawdzięczaliśmy zbudowanie serii sześciu uniwersalnych odbiorników radiowych dla potrzeb siatek wywiadowczych. Odbiornik odpowiadał specjalnym wymaganiom – wcale niełatwym do spełnienia w epoce odbiorników lampowych (a więc dość dużych) i produkcji opartej wyłącznie na kradzionych Niemcom częściach, był niewielki, łatwy do przenoszenia w specjalnie na ten cel przygotowanej oprawnej książce, działał na prąd z sieci i na baterie, na słuchawki i na głośnik, na trzech zakresach fal.

Na dwa miesiące przed Powstaniem „Benon” przystąpił do produkcji stacji nadawczo-odbiorczej w domu rodziców żony Ireny (również łączniczki AK) państwa Zawadzkich przy ulicy Grodzieńskiej 11. Tam też prowadzili próby zasięgu i jakości odbioru. Odbierali w mieszkaniach „Kocia”, „Kazia”, łączniczki „Ewy” na ulicy Brzeskiej, u matki „Benona” pani Franciszki Drzewoskiej w sklepie na Chmielnej 106, gdzie mieściła się również jedna z naszych „skrzynek” pocztowych.

Wszelkie, nawet próbne nadawania były bardzo niebezpieczne. Niemcy posiadali specjalny zespół urządzeń namiarowych, Centrum Pelengacyjne, do wykrywania tajnych krótkofalówek. Mieściło się ono na Pradze w budynku DOKP-Warszawa przy ulicy Wileńskiej. Po wykryciu i ogólnym określeniu kierunku pracującej tajnej krótkofalówki z Centrum Pelengacyjnego Niemcy natychmiast wysyłali samochodowe ekipy namiarowe, które dokładnie ustalały położenie tajnej stacji nadawczej i likwidowały ją z bronią w ręku. By utrudnić Niemcom wykrywanie krótkofalówek AK, stacje pracowały bez przerwy nie dłużej niż kilkanaście minut i często zmieniały miejsce pracy. Mimo tych ostrożności, mimo patroli ubezpieczających i uzbrojenia nadających ekip wielu żołnierzy łączności radiowej, zaskoczonych w czasie nadawania, zginęło z bronią w ręku.

„Benon”, który musiał nadawać w okresie prób z tego samego lokalu wielokrotnie, wykorzystał zasadę, że najbezpieczniej „w paszczy lwa”. Im bliżej niemieckiego Centrum Pelengacyjnego znajdowała się tajna krótkofalówka, tym trudniej ją było precyzyjnie zlokalizować. Linie kierunkowe wysyłanych w teren samochodów przecinały się w miejscu Centrum Pelengacyjnego. W stosunku do naszej tajnej krótkofalówki na ulicy Grodzieńskiej Niemcy byli bezsilni. Żeby podczas próbnych audycji nie demaskować niczyjego głosu, nadawali alfabetem Morsa literę „K” lub muzykę z niemieckiej płyty popularnego wówczas pianisty Petera Kreugera. Taka sama płyta Kreugera była jednak często nadawana również i w oficjalnych programach radiowych. Żeby więc mieć pewność, że odbierają „własną” audycję, „Benon” uszkodził tak swoją płytę, by w określonych miejscach „przeskakiwała” w charakterystyczny sposób (ma tę płytę do dziś). Wszystkie próby były ubezpieczone przez posterunek obserwacyjny na ulicy, a ekipa nadająca „Philipsa” była uzbrojona. Mimo licznych prób nadawania – nie wpadli. Wpadną dopiero w przeddzień Powstania przy przenoszeniu radiostacji.

Powyższy tekst jest skrótem fragmentów książki „Z fałszywym ausweisem w prawdziwej Warszawie”.

wróć na początek