Kategoria: Odbudowa i planowanie Warszawy

Trasa W-Z

W marcu 1947 roku zostałem kierownikiem Pracowni Trasy W-Z. Przystąpiliśmy z Jankiem Knothe, Józkiem Sigalinem i Zygmuntem Stępińskim do jej projektowania.

Początek był trudny. Ministerstwo Komunikacji zdecydowało odbudowę wiaduktu Pancera. „Odbudowa wiaduktu jest najwłaściwszym rozwiązaniem (…) a skrzyżowanie w dwóch poziomach jest niepotrzebne”. Przegląd Budowlany pisał: „Pozostawmy realizację Trasy W-Z następnym pokoleniom, a na razie róbmy to, na co nas stać.”

„W tej wręcz dramatycznej sytuacji – wspomina Józek Sigalin – wiadukt Pancera ciągle jeszcze pozostawał jednym z wariantów. Wizytujemy teren. W rejonie Hipoteki Skibniewski umiejscawia przebieg trasy wg. naszego projektu. Przysypane śniegiem morze gruzów. Jak uwierzyć w realność projektu? Jak przekonać samych siebie? Jankowski w swej pracowni jak najszybciej musi się wziąć do wykonania szczegółowego projektu.”

Projekt koncepcyjny ukończyliśmy 30 czerwca 1947 i zorganizowaliśmy w BOS roboczą wystawę pt. ,,Most Śląsko-Dąbrowski i Trasa Bohaterów Starówki”. Zgodnie z obowiązującą wówczas zasadą projekty przed ich zatwierdzeniem przez odpowiednie instancje urbanistyczne musiały być przedstawione do akceptacji przez najwyższe władze partyjne. Trudno się dziwić, że proponowana przez nas nazwa ,,Trasa Bohaterów Starówki” – nawiązująca do Powstania Warszawskiego – ,,nie przyjęła się”.

Projekt przewidywał węzeł drogowy w rejonie dzisiejszego rynku mariensztackiego. Coś mi tu nie pasowało. Byłem odpowiedzialny za urbanistykę trasy. Zostałem na noc w pracowni i narysowałem węzeł w jego dzisiejszej postaci. Rano pokazałem rysunek Jankowi, Józkowi i Zygmuntowi. Przyznali, że tak będzie lepiej. Przekazaliśmy rysunki na budowę. A Józek – żartując – poprosił, żebym podpisał się na szkicu, że już więcej zmian nie wprowadzę. W swoich wspomnieniach zanotował: „Przeprojektowanie węzła drogowego. Nie ma już węzła – jest za to rynek mariensztacki.”

Projekt Trasy W-Z kończyliśmy 28 sierpnia 1947. Pracowaliśmy jak zwykle do późnej nocy, w pawilonie na Ujazdowie, gdy przybiegła nasza gosposia z wiadomością, że muszę odwieźć Hankę do lecznicy. Gdy rano opowiedziałem w pracowni, że urodził się nam syn – Józek, który miał znakomite poczucie humoru oświadczył uroczyście: „Twój Michał jako pierwszy przejedzie Trasę W-Z.” Zimą 1949, gdy zespawano ostatnie przęsło stalowej konstrukcji mostu i ułożono prowizoryczną nawierzchnię z desek, wzięliśmy małego Misia, opatulonego w kożuch i pracownianym dżipem przejechaliśmy z warszawskiego na praski brzeg.

22 lipca 1949, zgodnie z harmonogramem, nastąpiło otwarcie Trasy W-Z. A dziesięć dni przedtem staliśmy razem z Hanką i – co tu ukrywać – patrząc przez łzy, towarzyszyliśmy królowi Zygmuntowi, jak wracał na swoją kolumnę.

22 lipca 1950 dostaliśmy Państwową Nagrodę Artystyczną I stopnia za Trasę W-Z.
Powyższy tekst jest skrótem fragmentów książki „Z fałszywym ausweisem w prawdziwej Warszawie” i kroniki rodzinnej Stanisława Jankowskiego.

wróć na początek