BOS
Do Warszawy wróciłem z Anglii jesienią 1946 roku. 8 września przybiliśmy do nabrzeża wypalonego portu w Gdańsku, a tydzień później zgłosiłem się w Warszawie do BOS – Biura Odbudowy Stolicy lub – jak mówili złośliwi warszawiacy – Boże Odbuduj Stolicę.
Gdy zjawiłem się w I pawilonie na Ujazdowie, speszyłem się. Na ścianie w pracowni wisiał duży rysunek: Perspektywiczny Plan Odbudowy Warszawy. Pomyślałem: Spóźniłem się. Nie zostało już dla mnie nic do roboty. Wkrótce jednak wiedziałem, że tej roboty zostało bardzo dużo. Dla mnie na trzydzieści lat.
Ludzie BOS -najszczęśliwsi warszawiacy tamtych lat. Zaczęli zgłaszać się na Chocimską 33 już z początkiem lutego 1945. Dostawali bochenek chleba, talerz gorącej zupy, talon na buty i możliwość realizowania najśmielszych marzeń.
W ciągu ośmiu tygodni od wyzwolenia, w najtrudniejszych warunkach 1945 roku, zdołano opracować szkicowy plan, który określił podstawowe zasady odbudowy i rozwoju miasta. Stało się to możliwe dzięki wykorzystaniu konspiracyjnych prac prowadzonych w Warszawie podczas wojny. Okres okupacji przyniósł bowiem bogaty dorobek studiów urbanistycznych. Wśród łapanek ulicznych, nocnych rewizji i terroru gestapo urbaniści warszawscy opracowywali projekty przyszłego rozwoju miasta. Była w tej tajnej działalności potrzeba kontynuowania twórczości zawodowej, była również świadomość, że jest to jeszcze jedna forma oporu – walki z okupantem.
W Pracowni Architektoniczno-Urbanistycznej, zakonspirowanej przy Społecznym Przedsiębiorstwie Budowlanym, prowadzono studia nad budownictwem mieszkaniowym pod kierunkiem architekta Szymona Syrkusa, a po jcego aresztowaniu i wywiezieniu do Oświęcimia – pod kierunkiem Heleny Syrkus. Na terenie Zakładu Urbanistyki Wydziału Architektury grupa profesorów i asystentów prowadziła tajne studia pod kierunkiem profesora Tadeusza Tołwińskiego. Architekt Jan Chmielewski kontynuował rozpoczęte przed wojną studia nad Warszawskim Zespołem Miejskim, architekci: Zygmunt Skibniewski, Stanisław Dziewulski i Kazimierz Marczewski opracowali ogólną koncepcję planu Warszawy, która stała się punktem wyjścia do projektów planu ogólnego, podjętych po wyzwoleniu.
W pierwszym okresie pracy BOS najważniejsze były dwa zadania: rysowanie planów-podkładów pod projekty odbudowy i rozwoju Warszawy oraz inwentaryzacja zniszczeń. Podział pracy był prosty. Ci, którzy nie mieli butów, rysowali plany-podkłady, ci, którzy już mieli buty, robili inwentaryzację w terenie. Ale nawet w tej ściśle technicznej pracy było jakieś poczucie imponderabiliów. Jakże bowiem inaczej wytłumaczyć, że dokonano wówczas szczegółowej inwentaryzacji 1120 barykad powstańczych, stojących jeszcze na ulicach miasta. Zbędna informacja dla odbudowy, a zapis o nieprzemijającej wartości w historii miasta i świadomości narodu.
A i samo Biuro Odbudowy Stolicy to fenomen tamtych lat. W zburzonej i głodującej Warszawie powstało jedno z największych biur urbanistycznych na świecie, zatrudniające około 1400 specjalistów wszystkich dziedzin odbudowy.
„Jakimi byli ci ludzie BOS? – powie o nich dwadzieścia pięć lat później Roman Piotrowski, legendarny „tata BOS”. – Czy byli to dalekowzroczni realiści, czy fantastyczni wizjonerzy? Sądzę, że byli to ludzie zwyczajni, którym zdarzyła się niesłychana przygoda, że na krótkim, kilkuletnim odcinku ich życia historia odcisnęła piętno wielkości.”
W marcu 1947 na sesji Naczelnej Rady Odbudowy Warszawy miałem referat Plan zagospodarowania przestrzennego Warszawy do roku 1965. W lutym 1949 powstała w BOS Pracownia Planu 6-letniego, której kierownictwo powierzono mnie.
I pierwsze gorzkie wspomnienie. Wezwał mnie do siebie Roman Piotrowski, dyrektor BOS. Nie patrząc mi w oczy, oświadczył, że nie mogę nadal kierować tą pracownią. Będę miał inną ciekawą robotę, ale sam rozumiem: Plan 6-letni i ja, były cichociemny żołnierz AK. Nie rozumiałem. Przykro mi było i głupio. Następnego dnia wieczorem odwiedził mnie Józek Sigalin. Mam się rano zgłosić do Piotrowskiego. Tym razem z satysfakcją oznajmił mi, że poprzednia rozmowa była nieporozumieniem. Już się chyba nigdy nie dowiem, komu zawdzięczam tę pierwszą, a zwłaszcza tę drugą rozmowę.
Powyższy tekst jest skrótem fragmentów książki „Z fałszywym ausweisem w prawdziwej Warszawie” i książki A.Ciborowski, S.Jankowski „Warszawa wczoraj i dziś”