Jan Rogowski – „Czarka”
Nieśmiały, nie umiejący „przepychać się do przodu”, przedmiot życzliwych kpin „Dżula” w szkockim garnizonie i na cichociemnych kursach.
Pierwszy spośród „Kołnierzyków” odznaczony Krzyżem Virtuti Militari. Niezawodny w potrzebie kolega i przyjaciel. Los nie szczędził mu najgorszego. Zanim go zamordowali gestapowcy w Radomiu, wiedział, kto go zdradził.
Wiosną 1942 roku „Czarka” – Jan Rogowski dostał przydział do II Odcinka „Wachlarza”, którym dowodził „Ponury” – Jan Piwnik, serdeczny jego przyjaciel, jeden z pierwszych cichociemnych zrzuconych do kraju. Odcinek ten obejmował ogromny teren, równy czwartej części Polski, z siedmioma ośrodkami w Równem, Łucku, Szepietówce, Berdyczowie, Żytomierzu i Kijowie.
Niedługo cieszył się „Czarka” dowództwem patrolu dywersyjnego, jednego z najbardziej aktywnych. Podczas służbowej podróży z „Ponurym” ślad po nich zaginął. Zostali zatrzymani przez patrol lotny antypartyzanckiej brygady żandarmerii. Choć papiery mieli w porządku, wsadzili ich do więzienia w Zwiahlu pod zarzutem włóczęgostwa.
– Nie bili nas tam, nie torturowali – opowie mi później „Czarka”. – Po prostu nie dawali jeść. Trzy razy dziennie litr zupy z liści, raz dziennie kawałek suchego chleba.
Po dwu tygodniach „Czarka” i „Ponury” uciekli. Powrócić do służby w „Wachlarzu” nie mogli, gdyż Niemcy rozpisali za nimi listy gończe, byli „spaleni”. Postanowili wrócić do Warszawy. Przedzieranie się przez dwie mocno obstawione granice, kilkusetkilometrowy marsz z omijaniem dróg i skupisk ludzkich, przeważnie po nocy i o głodzie, zajęło im przeszło miesiąc.
We wrześniu zadzwoniła do mnie „ciotka Antosia”. Poszliśmy do szpitala na ulicy Czerwonego Krzyża. „Czarka” leżał bez sił, opuchnięty z głodu, owrzodzony, z dużą gorączką.
– Dali mi w kość – uśmiechnął się, ale nie miał sił do rozmowy. Zaopatrzyłem ich obu w nowe dokumenty. Łykali witaminy. Szybko dochodzili do zdrowia.
Niedługo odpoczywali. W połowie grudnia 1942 roku Komendant AK osobiście powierzył im zadanie uwolnienia z więzienia w Pińsku aresztowanego dowódcy III Odcinka „Wachlarza”, cichociemnego skoczka „Wani” – Alfreda Paczkowskiego, i towarzyszy.
Odbicie więźniów w Pińsku, dokonane 18 stycznia 1943 roku, jest jedną z najsławniejszych akcji bojowych AK. „Ponury” i „Czarka”, dowodzący atakiem na więzienie, odznaczeni zostali Krzyżami Virtuti Militari. 8 lutego 1943 roku generał „Grot”, Komendant AK, osobiście wręczył im zaświadczenia potwierdzające nadanie odznaczeń.
Wobec coraz częstszych zbrojnych akcji partyzanckich, wysadzania niemieckich pociągów i likwidacji konfidentów gestapo Niemcy uderzają w najczulszy punkt oddziałów leśnych, otaczają wieś Michniów, która była rodzinnym domem, bazą i zapleczem partyzantów. Nieudana próba wysadzenia pociągu niemieckiego, przeprowadzona w odwet za tę zbrodnię, sprowadza kolejną bestialską pacyfikację. Z ludnej wsi pozostały zgliszcza i 230 zamordowanych.
W odwet za tę zbrodnię następnej nocy oddział „Ponurego” zatrzymuje wojskowy pociąg i atakuje jadących w nim żołnierzy niemieckich. „Czarka” z granatem w ręku prowadzi swoich ludzi. Dostaje serię z pistoletu maszynowego. Pod ogniem broniących się Niemców żołnierze wynoszą ciężko rannego.
Długa kuracja w warunkach polowych pozostawiła trwały ślad. „Czarka” ma niedowład prawej ręki. Do partyzantki leśnej jest już niezdolny. We wrześniu 1943 roku wraca na stałe do Warszawy. Zostaje szefem bazy zaopatrzeniowej oddziałów leśnych „Ponurego”.
W ciągłych walkach z Niemcami, przy nadchodzącej zimie, sytuacja oddziałów leśnych stawała się tragiczna. Część ludzi „Ponury” zwalnia do domów, ale dla większości nie ma powrotu z lasu.
„Czarka”, choć sam w Warszawie, jest każdą myślą przy tych w lesie. Wreszcie pod koniec roku udaje mu się zorganizować znakomitą pomoc: pięć ton odzieży, bielizny, butów, skóry, noży kieszonkowych, lin konopnych, plecaków i innych przedmiotów niezbędnych w leśnym partyzanckim życiu.
Przy organizacji transportu zaopatrzenia „Czarka” współpracuje ściśle z porucznikiem „Motorem” – Jerzym Wojnowskim, z którym poprzednio wspólnie brali udział w odbiciu kolegów z więzienia w Pińsku, szefem transportu oddziałów „Ponurego”, który oddał partyzantom już niejedną usługę. 3 stycznia 1944 roku ładują ciężarówkę.
Wsiadając w Warszawie do ciężarówki, nie wiedział „Czarka”, że pozostały mu tylko trzy godziny wolności. Tyle, ile potrzebować będzie załadowana po brzegi ciężarówka, żeby po oblodzonej drodze dojechać z Warszawy do mostu na Pilicy pod Białobrzegami.
Wiedział o tym „Motor”, zdrajca, agent gestapo. Po otrzymaniu wiadomości od „Czarki” wyjechał w kierunku Opatowa. Po drodze zawiadomił gestapo w Radomiu. Zablokowali jezdnię. Czekali z pistoletami maszynowymi w ręku. „Czarka” wysiadł, podpierając się laską. Lewą rękę trzymał podniesioną do góry. Zabrali ciężarówkę ze wszystkimi ludźmi do Radomia.
W gestapo wiedzieli, dla kogo był przeznaczony transport. Znali prawdziwe nazwisko „Czarki”, jego cichociemną przeszłość i partyzancką działalność. Nie oszczędzili mu informacji, od kogo to wiedzą. Zachował się bohatersko. Nie wydał nikogo.
Śledztwo prowadził SS-Hauptsturmführer i Kriminalrat Paul Fuchs, kierownik referatu walki z ruchem oporu i wywiadu gestapo w Radomiu, wyróżniający się inteligencją, przebiegłością i szczególną bezwzględnością wobec więźniów. Bezzwłocznie przystąpił do przesłuchiwań.
Sytuacja „Czarki” była beznadziejna. Zdawał sobie na pewno z tego sprawę. Przyjął metodę zeznań, która stwarzała pozory prawdy, nikogo dodatkowo nie ujawniła ani obciążyła, a jemu samemu pozwoliła zyskać na czasie. Może myślał o zorganizowaniu ucieczki? Może liczył, że odbiją go koledzy, tak jak on przed rokiem odbijał z „Ponurym” oficerów „Wachlarza” z więzienia w Pińsku?
Śledztwo w sprawie „Czarki” zostało skończone po niespełna trzech tygodniach od aresztowania go przez gestapo. „Wyrok” został wydany w dniu 16 lutego 1944 roku i w tym samym dniu porucznik Jan Rogowski – „Czarka” został rozstrzelany.
Powyższy tekst jest skrótem fragmentów książki „Z fałszywym ausweisem w prawdziwej Warszawie”.